art

Dokładnie w lipcu, czyli cztery miesiące temu, rozpocząłem swoje poszukiwania letnich butów i całkowicie przypadkowo, trafiłem na markę LE COQ SPORTIF. Czy to spotkanie było dobre? O tym za chwilę. Przyjrzyjmy się pierw bliżej samemu producentowi...



Le Coq Sportif - francuska firma produkująca odzież i akcesoria sportowe, założona w 1948 roku przez Émile Camuseta. Nazwa pochodzi od koguta galijskiego, narodowego symbolu Francji. - źródło: wikipedia.pl


Ponadto, z Wikipedii dowiemy się również, że firma dostarcza sportowe ciuchy m.in. dla drużyn Sheffield United, Wolverhampton Wanderers, Carlisle United, Queens Park Rangers i Hibernian. Całkiem nieźle. Zachęcony bogatą historią samej marki, postanowiłem dać jej szansę i szarpnąłem się na zakup ichnich butów.



A dokładnie zakupiłem model pt. Perpignan Chambray/Lea w kolorze Reglisse/Aspen Green (cokolwiek to znaczy :P). Jako że jestem lekko przeczulony, na punkcie pochodzenia produktów, jakie przyjdzie mi używać, szybkim ruchem oczu skierowałem je na metkę, znajdującą się pod zewnętrzną stroną języka. I tu pojawiło się moje pierwsze zaskoczenie, bo zamiast spodziewanych Chin, czy innego Bangladeszu, dostrzegłem "Made in Portugal". Zapytasz - a co za różnica? Moim zdaniem to dobry znak. Kraje dalekowschodnie słyną z "produkcyjnej masówki", a co za tym idzie - mniejszą dokładnością wykonania. W każdym razie, bez względu, czy to jest to zależne od metki, moja para butów została zrobiona perfekcyjnie! Mówię tu nie tylko o użytych materiałach, ale również o sposobie ich łączenia. Przejdźmy zatem do oceny wykonania.


Cholewka została zrobiona ze skór i materiału, do którego na początku podchodziłem dość sceptycznie. Wygląda dobrze, jednak w dotyku sprawiał odmienne wrażenie. Dzisiaj już wiem, że jest to materiał trwały i nadzwyczaj łatwy w czyszczeniu. W zasadzie na prostotę konserwacji, zasługuje cały but. Podeszwa wykonana z gumy, ma z wierzchu chropowatą teksturę, która o dziwo wcale nie utrudnia jej mycia. Sama guma jest dość specyficzna, jakby piłeczka kauczukowa. Skóry, z których wykonana została cholewka, są wysokiej jakości i cały czas zachowują swoją pierwotną, gładką powierzchnię. To, co podoba mi się najbardziej, to fakt, że do łączenia poszczególnych elementów obuwia, użyto minimum kleju, zaś maksimum szwów! Jestem ogromnym zwolennikiem tego typu rozwiązania. Po czterech miesiącach dość intensywnego użytkowania, wszystkie nici szewskie są całe i trzymają but w jednym kawałku.


Nie wiem czy również walczycie z podobnym zjawiskiem, ale każda nowa para butów, pozostawia na moich stopach dość... bolesny ślad, w postaci odcisku z tyłu stopy, na wysokości kostki. Jeżeli chodzi o kwestię wygody, to dopóki nie zagoiły się moje bitewne rany, nie byłem w stanie nic na ten temat powiedzieć. Musiały minąć prawie dwa tygodnie, zanim buty spod koguta galijskiego zostały zaakceptowane przez moje odnóża. :P Pomijając ten przykry epizod, na ten moment, w stronę wygody mogę rzucić stanowcze TAK! Nosi się je dobrze i nawet przy dłuższych przechadzkach, nie odliczam ostatnich kroków z towarzyszącymi przy tym myślami, typu - "k**wa, jeszcze trochę...". :)



Jestem pewien, że nie są to moje ostatnie buty ze stajni LE COQ SPORTIF i że w przyszłym roku, na moich nogach zawita kolejna, "kogucia" para. Szkoda, że francuski producent nie uderza w kolekcje zimowe, bo chętnie szarpnąłbym się na kolejny zakup, już przy okazji tej zimy. Buty, których jestem posiadaczem i które dziś recenzuję, zdecydowanie są warte swojej ceny. Jestem pełen nadziei, a nawet przekonania, że przyszły sezon przetrwają w tak dobrym stanie, jak ten, który właśnie się skończył. Mimo, że śniegu jeszcze brak, to zdecydowanie nadszedł czas wyciągnąć z piwnicy i przesiąść się na grubszy, cieplejszy kaliber...


moda

0 komentarzy do "LE COQ SPORTIF - pierwsze buty spod znaku koguta":

Czuj się wyróżniony, pozostawiając tu komentarz

  1. kod z obrazka